Safari w Kenii - Tsavo East & Ashnil Aruba Lodge

Podróż w głąb afrykańskiego lądu jest jak czary. Porywa do innego świata. Pozwala dotknąć miedzianej, ciepłej ziemi. Dźwięczy odgłosami niesamowitego, dzikiego życia. Przyciąga i odpycha… Znowu przyciąga. I sprawia, że będziesz wracać. Zawsze.

Nasze czary były wymalowane złotym krajobrazem. Wpadasz do króliczej dziury i nie możesz uwierzyć, że po drugiej stronie istnieje tak niesamowity, odrealniony świat. Świat pełen magii. Wyobraź sobie, Droga Alicjo, poranek w środku afrykańskiej sawanny. Parujący kubek kawy w rękach. I widok na słonie przy wodopoju.

- To niemożliwe. - Alicja

- Tylko jeśli w to wierzysz. - Kapelusznik

Rozpocznij od początku… a później czytaj, póki nie dotrzesz do końca: wtedy przestań czytać.

.....
.....

Mamy nadzieję, że ten piękny wstęp wprowadził Cię w odpowiedni nastrój i już nie możesz się doczekać, by spędzić z nami czas i przemierzyć tysiące kilometrów po złotych równinach sawanny. 

Zanim jednak zaczniemy, kilka słów gwoli wstępu :). 

Ogólne informacje na temat Kenii, położenia, klimatu i najpiękniejszych miejsc do zobaczenia znajdziesz tutaj: Kenia - powitanie z Afryką. Wszelkie informacje praktyczne typu: waluta, bezpieczeństwo, ceny, poziom hoteli - znajdują się na samym dole artykułu, w sekcji Informacje Praktyczne. 

No to co? Gotowi do wyprawy w nieznane?!

Tylko nie zapomnijcie zabrać ze sobą kapelusza na safari! Prawdziwy Kapelusznik o tym zawsze pamięta ;).

.....
.....

Park Narodowy Tsavo - położenie, trochę historii

.....

National Park Tsavo jest jednym z największych parków narodowych na świecie. Swoją powierzchnią obejmuje prawie 23 tysięce kilometrów kwadratowych równin i wzgórz centralnej części Kenii. Usytuowany pomiędzy dwoma największymi miastami - Nairobi i Mombasą - stanowi jeden z najczęściej odwiedzanych parków narodowych. Główna arteria łącząca stolicę z portem w Mombasie nie tylko umożliwia szybki dojazd do parku, ale również wyznacza administracyjny podział parku na dwa dystrykty: National Park Tsavo East oraz National Park Tsavo West.

.....
.....

Droga ta - często nazywana autostradą - tak naprawdę nie ma z nią nic wspólnego ;). To taka dwupasmówka, choć wyprzedzanie na podwójnej ciągłej nie stanowiło dla lokalnych kierowców żadnego problemu. I jak się później okazało - to najlepsza droga jaką jechałyśmy w Kenii ;). Wszystko później było już tylko straszne lub straszniejsze. Tego rodzaju podróżowanie było - można by powiedzieć - wypadkową kunsztu kierowcy i odrobiny szczęścia. No cóż, nie ukrywajmy - wytrzęsło nami… jak szampanem w Sylwestra ;).

.....
.....


Park do którego jechałyśmy powstał w 1948 roku. Od 1963 zakazano w nim oficjalnych polowań. Nadzór nad Tsavo oraz innymi parkami narodowymi został przekazany organowi o nazwie Kenya Wildlife Service, który jest odpowiedzialny za ochronę dzikiej przyrody w Kenii.

.....
.....

Pewnie zastanawiacie się skąd się wzięła nazwa parku? Nie ma tu żadnej wielkiej historii ani legendy do opowiedzenia. Najzwyczajniej w świecie nazwa parku pochodzi od rzeki Tsavo, której nurt przepływa przez te tereny, a następnie łączy się z rzeką Athi dokładnie w miejscu, gdzie przebiega granica między parkami East i West. Tak powstaje rzeka Galana, której wody wpływają ostatecznie do Oceanu Indyjskiego.

O ileż jednak ciekawsza niż opowiadanie o zawiłych meandrach rzek, jest historia Lwów z Tsavo, które rozsławiły ten zakątek na całym świecie. 

.....
.....

Lwy z Tsavo - sława prosto z sal kinowych

.....
Pod koniec XIX wieku, w ramach prac mających na celu połączenie koleją Ugandy z portem na wschodnim wybrzeżu, rozpoczęto budowę mostu kolejowego na rzece Tsavo. W przeciągu niespełna 9 miesięcy, od marca do grudnia 1898 roku, doszło do kilkudziecięciu (mówi się nawet 130-tu) krwiożerczych ataków na ludzi. Historia Lwów z Tsavo, doczekała się nawet ekranizacji. Być może pamiętacie słynny film z Valem Kilmerem i Michaelem Douglasem Duch i Mrok?
.....
.....

Kości i skóry pary Lwów-Ludojadów zostały odsprzedane Muzeum Historii Naturalnej w Chicago, gdzie są jedną z największych atrakcji turystycznych. Co ciekawe, lwy te nie miały grzyw. Podobno do dzisiejszego dnia można spotkać takie osobniki w Tsavo. Niby taka grzywa odstrasza… Ale teraz to nie wiadomo czy bać się bardziej bestii z grzywami, czy bez ;)?

.....
.....

I tak oto poznaliście najważniejsze i te najstraszniejsze informacje o Parku Narodowym Tsavo. Dzisiaj odsłonimy przed Wami jak wygląda wschodnia część parku, czyli National Park Tsavo East.

.....
.....

National Park Tsavo East

.....
Park Narodowy Tsavo East jest położony na północ od głównej drogi Nairobi-Mombasa. Zajmuje prawie 14 tysięcy kilometrów kwadratowych terenów w dystrykcie Taita-Taveta, w pobliżu miasta Voi i jest prawie dwukrotnie większy od położonego bliżej granicy z Tanzanią - Tsavo West. 
Jeżeli nie pracujesz w parku, to nie ma szans, żeby objechać i zobaczyć cały ten teren. To są olbrzymie połacie półpustynnych łąk zamieszkiwanych przez dzikie zwierzęta. Północne rubieże parku są w zasadzie nieuczęszczane, również ze względu na niebezpieczeństwo napotkania kłusowników.
.....
.....

Do parku dostajemy się jedną z czterech bram, które otwierają podwoje do tego cudownego świata. Świata, który dla nas - ludzi zachodu - jest znany tylko ze szkolnych wycieczek do Zoo.

.....

.....


Tak zaczyna się pierwszy dzień naszego safari…

.....

.....

Safari w Kenii - Dzień Pierwszy: Tsavo East

.....

Do parku wjechaliśmy około godziny dziesiątej rano. Jeszcze tylko przegląd naszych nakryć głowy przez przewodnika, dosłownie kilka niezbędnych informacji na temat bezpieczeństwa, zakazie wychodzenia z samochodu, otwierania okien bocznych i możemy ruszać. 

.....
.....
Tutaj być może najlepsze miejsce by przedstawić naszą ekipę :). Tak więc jest nasz przewodnik, który każe siebie nazywać Julius, ale naprawdę ma na imię Mwendwa (czytaj: młendła). Jest z nami małżeństwo lekarzy z Ukrainy, moja przyjaciółka Ania, no i oczywiście ja. Samochód jest sześcioosobowy, jeśli weźmiemy pod uwagę miejsca wyłącznie przeznaczone dla turystów. Nas jest czwórka więc mamy wygody, że hej :)!
.....
.....

Wjeżdżamy, a marzenia się spełniają.

.....
.....

Tsavo East to tereny równinne, porośnięte niewysokimi brunatnymi od słońca trawami i ostrymi, niskopiennymi krzewami. Sawannę raz po raz przecinają pojedyncze drzewa, które dają zwierzynie schronienie przed palącymi promieniami słońca. Wzrokiem nie sposób objąć całej tej przestrzeni. Wylewa się poza horyzont wszystkimi odcieniami pomarańczu i żółci. Nawet niebo przybiera barwę palonej sieny.

.....
.....

Widzimy pierwsze zwierzęta! Gdzieś tam w oddali… I mimo że są mikroskopijnych rozmiarów, to i tak, na przekór rozsądkowi wyciągamy aparaty i pstrykamy pierwszych kilkadziesiąt zdjęć ;). Jeszcze nie wiemy, że będziemy świadkami cudownego świata zwierząt z całkiem bliska, na wyciągnięcie dłoni.

.....
.....

Co pewien czas zatrzymujemy się, a Mwendwa wskazuje nam zwierzęta, które chyba tylko on jest w stanie dostrzec w płowych kolorach buszu. Jak to możliwe, że prowadząc samochód, co uwierzcie - w tych warunkach jest po prostu mistrzostwem, jest w stanie wytropić swoim wzrokiem lwy, które skrywają się pod suchymi krzewami sawanny? Jak się niejednokrotnie później okaże, Mwendwa jest przewodnikiem, którego wzrok sięga tam, gdzie nasz nie sięga ;).

.....
.....

Dwie godziny mijają jak z bicza strzelił. Mamy już pierwsze dwieście zdjęć ;). Trochę zgłodniałyśmy, a i z prysznica fajnie byłoby skorzystać. Żar się leje z nieba, a ciało pokrywa coraz to grubsza warstwa pomarańczowej, żelazistej ziemi. 

.....
.....

Ashnil Aruba Lodge - czyli gdzie mieszkałyśmy podczas safari

.....

Podjeżdżamy do naszego miejsca zakwaterowania. To Ashnil Aruba Lodge - parterowe domki rozsiane w pięknie zalesionym, zielonym ogrodzie. Tu odpoczniemy, zjemy lunch i wyruszymy na kolejny etap naszego safari.

.....
.....
Ashnil Lodge jest terenem zamkniętym, swego rodzaju enklawą dla przybywających na safari turystów. 
Cały teren - a trzeba przyznać, że jest on ogromny - otoczony jest ogrodzeniem pod napięciem i ma nas chronić przed dzikimi zwierzętami. 
Ciekawe? A może ma chronić zwierzęta przed nami?
.....

.....

Tuż przy wejściu do budynku głównego znajduje się stanowisko do mycia rąk. Być może poniektórzy z Was dojrzą zabawny napis umiejscowiony tuż nad umywalkami: Wash your paws, czyli Umyj swoje łapy ;). 

.....

.....
Domki są parterowe, nieduże, ale w zupełności wystarczające. Pięknie urządzone, w stylu kolonialnym - doskonale wkomponowują się w wszechogarniającą nas zieleń. W Ashnil Lodge jest czas na prysznic, lunch i popływanie w basenie. O tak! Na skraju ogrodu znajduje się nieduży basen z orzeźwiającą w tym upale wodą. To jest dopiero luksus! I nie pomyślcie, że to luksusy dla bogaczy. W lodgach to standard i trzeba przyznać, że wyjątkowo przyjemny. Nie wspominając już o tym, że basen schłodzi nawet najbardziej gorącą głowę i najbardziej podekscytowanego poszukiwacza przygód ;). A emocji na safari nie brakuje.
.....
.....
Gdy weszłyśmy do domku, po prostu nie mogłyśmy uwierzyć! Taras wychodził wprost na wodopój dla zwierząt! 
Zrzuciłyśmy z ramion torby, chwyciłyśmy aparaty i już byłyśmy przy ogrodzeniu skąd można było zrobić niesamowite zdjęcia i filmy całej rodziny słoni baraszkującej z młodymi przy wodopoju. I to wszystko tuż przed naszymi nosami :).
.....
.....
Na lunch zjadłyśmy przepyszne lokalne rarytasy i najlepsze pod słońcem owoce, których słodycz jest możliwa chyba tylko w Afryce. Jeszcze godzina na relaks przy basenie i czas przeżyć kolejną przejażdżkę safari. 
.....
.....

Zwierzęta w Tsavo East 

.....

Na pierwszy rzut oka sawanna ukrywa przed nami swoje skarby. Z czasem przyzwyczajamy wzrok do wszechogarniającego koloru płowej cegły i coraz bieglej tropimy zwierzęta.

.....
.....

Mijamy żyrafę ukrywającą swą głowę w zielonej koronie drzewa. Jak w zwolnionym filmie, klatka po klatce, wyciąga swoją długą szyję z buszu, spogląda, trochę chyba strzyże uszami jakby chciała nam powiedzieć : A co wy tutaj robicie? , a następnie odwraca wzrok i przeżuwa brązowo-zielone liście.

Widzimy maleńkie antylopy dik-dik, które sięgają do kolan - to oczywiście tylko nasze przypuszczenie, bo trudno to stwierdzić nie wysiadając z samochodu ;).

Dostojne gazele przemykają na tle ciepłego, słonecznego horyzontu.

Ciężkie, masywne oryxy kłaniają głowę w poszukiwaniu co smaczniejszych roślinnych przekąsek.

Żółte pawiany ze znudzeniem przyglądają się nam z koron drzew.

I te monumentalne słonie, czerwone od ziemi, która wznosi się wszędzie dookoła. Czyż może być coś piękniejszego? 

.....
.....
Do Ashnil Lodge wracamy koło godziny osiemnastej. Tutaj słońce zachodzi wcześnie, a i wschodzi wcześnie. Dzień i noc wyznacza dwunastogodzinna pauza. Tak, by każdy miał po równo, sprawiedliwie. Tak, by słońce miało czas na ogrzanie tych wszystkich niesamowitych stworzeń, które przemierzają sawannę za dnia. I tak, by noc miała czas dla tych, którzy drapieżnie przechadzają się po równinach w poszukiwaniu ofiary.
.....
.....

A rytm sawanny jest ciepły, senny, miarowy…

.....
.....
Czary mają to do siebie, że jeżeli ktoś raz znalazł się w zasięgu ich działania, nigdy nie potrafi się zupełnie z tego wyzwolić.
.....
.....
.....
.....

By accepting you will be accessing a service provided by a third-party external to https://www.followmyflow.com.pl/