Czas kiedy było "normalnie"...

Znacie to? Pędząc bez tchu przez codzienność myślę, że potrzebuję chwili wytchnienia, odpoczynku. Potrzebuję przerwy tu i teraz, nie dam rady wytrwać do wakacji. Otwieram kalendarz i gorączkowo poszukuję zapowiedzi długich weekendów - coś wpadnie w kwietniu, coś znowu w maju, potem jakoś dotrwam do urlopu. Odpadnie wożenie dzieciaków do szkoły, ze szkoły, na ulubione zajęcia. Choć na kilka dni, choć na moment. Pośpię wreszcie dłużej, albo chociaż bez budzika. Budzikom śmierć!.......STOP KLATKA…..To dzieje się naprawdę tu i teraz, a każdy szczegół i zbieżność z osobami i zdarzeniami jest zamierzona i nieprzypadkowa.
.....
.....
Pamiętam czas, w którym spędzanie całego dnia na czytaniu książek było normą, dni, kiedy sklepy były zamknięte we wszystkie niedziele, a w soboty od 13.00. Dni, kiedy atrakcją było rodzinne wyjście na lody do Hortexu, lodziarni, było tyle co kot napłakał. Spędzało się leniwe popołudnia na podwórkowym trzepaku, a chłopaki bawiąc się w żużel ścigali się na rowerach dookoła piaskownicy. Wszyscy chodziliśmy do szkoły, ale jakoś popołudniami mieliśmy czas na zabawę i na pasje. Godzinami potrafiliśmy bawić się w podchody albo odkrywać nieznane lądy na pobliskich niezabudowanych jeszcze łąkach. Nie mieliśmy komórek, nie mieliśmy nawet zegarków.
.....
.....
Mimo to, tęskniliśmy do szybko przeskakujących klatek filmowych rodem z amerykańskich seriali - pamiętacie "Beverly Hills 90210"? Hahahaha...Zapragnęliśmy żyć szybko i wściekle. Uznaliśmy, że musimy dogonić świat, a kiedy już prawie się udało, zdecydowaliśmy, że będziemy się ścigać sami ze sobą. Kto mógł przypuszczać, że tak się rozpędzimy, że zapragniemy dobiec aż do granic Kosmosu. Mówiliśmy, że podoba nam się ten pęd, wiatr we włosach, rollercoaster. Ale po kilkunastu latach podróży na hiper prędkości rozbolały nas brzuchy, zawirował błędnik, niektórzy odpadli, a my uznaliśmy, że nie dali rady przebyć tego maratonu. Ich strata. To nic, że my czuliśmy się coraz słabiej, że coraz częściej byliśmy wypaleni i zmęczeni. Co rano uparcie podnosiliśmy rękawicę i startowaliśmy od nowa w wyścigu.
.....
.....

Uczyniliśmy sobie Ziemię poddaną, o przepraszam bardzo, zrobiliśmy z Ziemi niewolnicę i nierządnicę. Powiedzieliśmy jej - teraz nasza kolej, to my - ludzie stawiamy warunki. Ty biedna mała planeto będziesz żyć wedle naszych rygorów, będziemy zatruwać twoją glebę, powietrze i wodę i będziemy eksploatować twoje zasoby. I nie będziemy się tłumaczyć, zrobimy to, bo nam się spieszy! Za słabo? OK, tak naprawdę to jeszcze musimy na tym zarobić. Nie wszyscy, tylko wybrani, Ci co decydują i Ci co najszybciej biegną. Zafundowaliśmy sobie globalne ocieplenie, zmiany klimatu, brudną wodę w cudnej Wenecji i wyspy plastiku na Oceanach. Nie umieliśmy znaleźć sposobu na miarę globalną, by powstrzymać i spowolnić destrukcyjne procesy, a równocześnie zaczęliśmy szukać innych planet do kolonizacji. BASTA! Paradoks? Nie sądzę.

.....
.....

Nauczyliśmy nawet nasze dzieci biec szybciej przez życie, a one pokazały nam, że można uciec w wirtualny świat. Zdziwiliśmy się jak i po co siedzą w swoich telefonach, instagramach, facebookach. Kiedy my dopiero co odkrywaliśmy te obszary, nasze dzieci informowały nas, że to już dawno jest niemodne, i że teraz na topie jest Tic Toc :). CO?...No właśnie!. W swej pysze wydawało nam się, że jesteśmy niepokonani. Że wielkie kryzysy nas omijają. Że emigranci to nie nasza sprawa, że swoje wojny już mieliśmy, a zamknięte granice są gdzieś daleko u dzikich nieokrzesanych "plemion". Że to inni, oni, obcy przynoszą nam problemy. A my jesteśmy panami naszego skrawka świata i dyktujemy mu warunki. Co złego to nie my i nie nam, a nowego wroga zawsze da się znaleźć.

.....
.....

I nagle BACH! Koniec świata, świata jaki znamy! Reakcje? Bardzo skrajne. Niektórzy panikują a inni bagatelizują, jedni histerycznie zaprzeczają, a jeszcze inni twierdzą, że ich to nie dotyczy. Pojawili się tacy co się dostosowali, są tacy co mówią: "to koniec, bo ludzie nie wierzą w Boga" - ale którego?, jedynego?, właściwego? i tacy co mówią: "to minie". Są tacy co się martwią: "nie dam rady, za co będę żyć?" i tacy co twierdzą, że nareszcie mogą zwolnić tempo i odpocząć. Są tacy, którzy musieli zmienić całe dotychczasowe życie, i tacy, którzy nie wychodzą z domu, bo zewsząd widzą zagrożenie: bo wirus, bo "inny" człowiek, bo inny sposób myślenia.

.....
.....

Świat jaki znamy zatrzymał się. Możliwe, że świat, do którego byliśmy przyzwyczajeni, nie wróci. Nie wiemy też jaka będzie rzeczywistość po okresie pandemii, którą przecież można przeciągać w nieskończoność. Boimy się. A równocześnie zyskaliśmy tak wiele, bo jednak w mojej naturze ciągle tkwi potrzeba szukania pozytywów. Kiedy spędzaliśmy tyle czasu z własnymi dziećmi? Kiedy oglądaliśmy rodzinnie ciekawy film? Kiedy razem piekliśmy ciasto? Kiedy ostatnio zajęliśmy się ogrodem? Kiedy przeczytaliśmy ciekawą książkę? Kiedy w ostatnim czasie liczyliśmy pola figur geometrycznych realizując podstawę programową szkoły podstawowej? Kiedy nie mieliśmy planów na weekend? Kiedy nie mieliśmy planów na Wielkanoc? Po co przyzwyczailiśmy się mówić: "Święta, Święta i po Świętach…."

.....
.....


Ten dziwny czas to dla mnie czas przemyśleń i zastanowienia. Nie mam go więcej, wbrew pozorom nawet mniej. Praca zawodowa, praca na blogu i etat rodzinny zwęziły się do przestrzeni mojego domu. Mimo to, doceniam ten moment, ponieważ jesteśmy zdrowi, moja praca nie wymaga ode mnie ryzyka, mogę pobyć z moimi dziećmi, codziennie jemy razem obiad. Doceniam tych, którzy ryzykują więcej, staram się pomagać na ile to możliwe (akcja #dzieciakibezkoronypomagaja, akcja dla domów samotnych matek). Przepełnia mnie postanowienie, że będzie dobrze, że nie wolno się poddać ani histerii, ani manipulacji. Teraz chcę być uważna i nie dać się zastraszyć, także szalonym politycznym ideom. Mam ten moment, aby przez lupę przyjrzeć się światu dookoła, w mojej mikroprzestrzeni. Jak kiedyś, jak wtedy, kiedy byłam dzieckiem, chociaż przez chwilę.

I zastanawiam się, kiedy właściwie był ten czas normalności - wtedy?, teraz?, a może dopiero jest przed nami … będę uważać, czego sobie życzyć, bo może mi się to naprawdę spełnić!

.....
.....

By accepting you will be accessing a service provided by a third-party external to https://www.followmyflow.com.pl/